Rozdźwięk między światem zewnętrznym a światem szkolnym coraz bardziej się pogłębia. To powoduje frustrację uczniów i nauczycieli. Bo tymczasem rewolucja technologiczna dzieje się na naszych oczach. Dlatego szkoła musi się zmienić i brać pod uwagę, że ma kształcić nie dla samego kształcenia, tylko dla życia poza szkołą.
Z Rafałem Lwem-Starowiczem, prezesem Fundacji EdTech rozmawia Agnieszka Wójcińska
Fundacja EdTech Poland, którą Pan kieruje, jest partnerem Fundacji Szkolnej przy tworzeniu Klastra dla Edukacji Przyszłości. Jaka wizja Wam w tym przyświeca?
Fundacja EdTech Poland zrzesza polskie firmy technologiczne z sektora edukacyjnego. Bierzemy udział w konsultacjach na temat nowych programów w edukacji i promujemy polskie rozwiązania z naszej branży za granicą, organizując polskie pawilony na targach i handlowe wizyty studyjne. Nie wszyscy wiedzą, że my Polacy mamy spore osiągnięcia w dziedzinie druku 3D, sztucznej inteligencji czy wirtualnych laboratoriów, my staramy się to nagłośnić. Wspieramy też transformację cyfrową szkół. Pomagamy im w realizowaniu programów z użyciem nowych technologii, takich jak: aktywna tablica, komputer dla czwartoklasisty czy Laboratoria Przyszłości. Dbamy, żeby sprzęt, który do nich trafia, był najlepszej jakości i dostarczamy wsparcia merytorycznego, jak z niego korzystać.
Pomysł na Klaster dla Edukacji Przyszłości doskonale wpisuje się w naszą misję rozwoju i unowocześniania szkół, zarówno od strony technologicznej, jak i pod względem dydaktyki oraz metodyki kształcenia. Nasza fundacja dąży do tego, żeby dzisiejsi uczniowie w przyszłości mieli kompetencje, by pracować w innowacyjnych i technologicznych branżach, co jest niemożliwe bez rozwoju szkolnictwa branżowego opartego na współpracy z pracodawcami. Jest to też jedna z głównych misji Klastra. Dlatego będziemy to zrzeszenie ekspertów od edukacji i przedstawicieli biznesu aktywnie wspierać i reklamować.
Pierwszy projekt, który współtworzy Klaster dla Edukacji Przyszłości „STEAMowe ABC” to kurs on-line dla nauczycieli, bezpłatny i szeroko dostępny, który ma tę metodologię nauczania przybliżyć nauczycielom ze szkół podstawowych. Jak Pan ocenia wybór akurat tej tematyki?
Pierwszy raz ze STEAMem zetknąłem się z 15 lat temu, będąc na konferencji za granicą. Nie był wtedy jeszcze szczególnie popularny. Zresztą nie jest też tak, że to była całkowita nowość w dydaktyce. Po prostu wówczas ktoś to zdefiniował i wypromował pod tą nazwą. Natomiast dopiero od jakichś 3 lat o STEAMie jest głośno. A w ślad za tym w szkołach jest coraz więcej dostępnych narzędzi cyfrowych, które pozwalają taką edukację wprowadzać. Projekt „STEAMowe ABC” to realny krok w kierunku wprowadzania STEAMowej edukacji na wszystkich poziomach kształcenia.
Co się Panu się podoba w STEAMie?
Urzekło mnie w nim, że to skuteczna metoda czy też, jak mówią niektórzy, filozofia uczenia. W STEAMie dzieci uczą się przez praktykę i są zmotywowane, żeby to robić, a jak wiemy z wielu badań, motywacja wewnętrzna jest najważniejsza dla skuteczności działań. Dzięki temu, że STEAM łączy różne wątki między przedmiotami, łatwiej sobie porządkują świat. W prawdziwym życiu matematyka czy fizyka nie istnieją przecież oddzielnie, a zjawiska z zakresu różnych przedmiotów szkolnych się przenikają. STEAM jest więc po prostu blisko natury i realnego życia. Dlatego jest tak ważny w edukacji przyszłości.
Od dawna zajmuje się Pan edukacją przyszłości – co oznacza to pojęcie?
W edukacji przyszłości uczeń jest zmotywowany do nauki, bo wie, po co to robi. Ma pewną swobodę wyboru takich tematów i zagadnień, które związane są z jego predyspozycjami i zainteresowaniami. Wychodzi z roli biernego odbiorcy i coś tworzy, kształtuje rzeczywistość, uczy się krytycznego myślenia. Chodzi o to, by zdobył konkretne kompetencje w określonych dziedzinach, a nie uczył się na ocenę czy aby zaliczyć egzamin, jak to jest często w dzisiejszej szkole. W edukacji przyszłości istotne jest również, by szkoła miała takie narzędzia technologiczne i cyfrowe, które sprawiają, że proces nauki będzie efektywniejszy i prostszy zarazem. Bardzo ważny jest też dobrostan psychologiczny młodego człowieka i wsparcie go w relacjach, w które wchodzi w szkole, by opanował także umiejętności społeczne. Ma to szczególne znaczenie w kontekście problemów psychologicznych młodzieży, o których tyle się teraz mówi, a których część wynika z nieumiejętnego stosowania technologii.
A gdzie w tym wszystkim jest nauczyciel?
Ma silną pozycję i cały czas posiada odpowiednią wiedzę, ale jest także dobry w relacjach. Ma też odpowiednie przygotowanie i materiały, by prowadzić lekcje różniące się od tych tradycyjnych. Ten nauczyciel animuje proces uczenia się, w który zaangażowani są uczniowie, służy im pomocą, wspiera, jest transferem wiedzy, do której pomaga uczniom aktywnie dojść. Takie przedefiniowanie roli nauczyciela, mogłoby przyciągnąć ludzi do tego zawodu. Obecnie bowiem obserwujemy wyraźne zmniejszenie jego atrakcyjności i spadek zainteresowania karierą nauczycielską. Ma to związek między innymi z tym, że rozdźwięk między światem zewnętrznym a światem szkolnym coraz bardziej się pogłębia. To powoduje frustrację nie tylko uczniów, ale i nauczycieli. Niestety polska szkoła jest według badań OECD jedną z najmniej lubianych przez dzieci. Badania pokazują też, że młodzież chodzi tam dla relacji rówieśniczych, nie tego co jest jej wtłaczane do głowy. Trzeba to zmienić. Potrzebujemy innowacji dydaktycznych i pedagogicznych – nowatorskiego podejścia na poziomie rozwiązań systemowych, modernizacji podstawy programowej, szkoleń dla nauczycieli, nowych narzędzi i infrastruktury – IT, sieci, komputerów w szkole, wykorzystania sztucznej inteligencji. STEAM wydaje się być dobrym pomysłem na nowe podejście do uczenia w szkole.
Dlaczego innowacje są takie ważne?
Indeks innowacji (Global Innovation Index – miernik Uniwersytetu Cornella i World Intellectual Property Organization, tzw. WIPO, agendy ONZ, który dostarcza danych na temat innowacyjności gospodarek) pokazuje, że jesteśmy na 27 miejscu w Europie, jeśli chodzi o innowacyjność. Nasza efektywność pracy również nie jest zbyt duża, chociaż średnio spędzamy w niej najwięcej czasu zaraz po Koreańczykach. Bez innowacji tego nie zmienimy. One wpływają też na elastyczność rynku pracy, która jest bardzo ważna. Pojawienie się nowych zawodów, o których dziś nie wiemy, będzie jej wymagało. Ale przede wszystkim niezbędne jest nowatorskie, nieszablonowe kształcenie, zamiast edukacji bazującej na dziewiętnasto czy dwudziestowiecznych standardowych modelach kształcenia pracowników fabryk. Jakie? Bardziej kreatywne, elastyczne i pomysłowe w wykorzystaniu potencjału każdego ucznia, bo mamy rewolucję w zakresie nowych technologii. Zmiany można zaobserwować na wielu płaszczyznach i one dzieją się bardzo szybko. Choćby to, że po raz pierwszy sztuczna inteligencja umożliwia nawiązywanie dialogu i relacji z urządzeniem, to olbrzymi postęp. Szkoła musi to wziąć pod uwagę, bo ona ma kształcić nie dla samego kształcenia, tylko dla życia poza szkołą.
A dziś szkoła i nauczyciele bardzo często o tym zapominają.
Tak. Po skończeniu studiów nie śledzą nowości w swojej dziedzinie, nie rozwijają się tak jakby mogli, tylko uczą cały czas według jednego scenariusza. Nie dostrzegają też tego, co mówi nowoczesna pedagogika, choćby o Porozumieniu bez Przemocy czy znaczeniu działania grupowego dla powodzenia różnych projektów. Dlatego bardzo potrzebujemy innowacji w edukacji.
Rozmawiała: Agnieszka Wójcińska