Wybierając ścieżkę zawodową nie zawsze wiemy, co nas czeka na jej końcu. Przez lata pewne zawody mogą zniknąć, a inne dopiero się pojawić. Jednak jakąkolwiek drogą idziemy, najważniejsze są doświadczenia, które na niej zdobędziemy.
Zajmuję się zarządzaniem różnorodnością. Dbam o to, by kultura naszej organizacji pozwalała pracownikom czuć się dobrze, bezpiecznie i komfortowo, niezależnie od tego, jak się identyfikują. Staramy się podnosić świadomość wśród liderów i pracowników, edukować w zakresie różnorodności i włączania, pokazywać, jak powinna wyglądać kultura organizacji. Stale powtarzamy, że to my wspólnie budujemy ją każdego dnia. Przyświecają nam dwie idee: włączanie i dbanie o siebie nawzajem – pracujemy razem, spotykamy się codziennie i chcemy przychodzić do biura z przyjemnością. Mamy na uwadze pracowników reprezentujących różne grupy. Mówimy o zróżnicowaniu ze względu na płeć, wiek, orientację seksualną, neuroatypowość i wiele innych cech. Wszystkie te grupy mają swoje potrzeby i oczekiwania.
Chciałam połączyć pasję z pracą
Kilkanaście lat temu, kiedy wchodziłam na rynek pracy, nie było jeszcze takiego zawodu. Na moim przykładzie dobrze widać, że decydując się na studia, nie determinujemy swojej drogi zawodowej, bo po 10-15 latach może ona wyglądać zupełnie inaczej. Nie tylko dlatego, że my się rozwijamy i zmieniamy, ale zmienia się także rynek pracy. Skończyłam lingwistykę stosowaną – język angielski i rosyjski. Najpierw chciałam być nauczycielką języka angielskiego, potem myślałam o tym, żeby, łącząc pasję do podróży i języków, pracować w dużym, sieciowym hotelu. Pojawił się także pomysł na HR (Human Resources). Poza studiami językowymi skończyłam więc turystykę i zarządzanie zasobami ludzkimi.
Pracę, zaraz po studiach, zaczynałam jako analityk danych w dużej korporacji. Wtedy, około 2008 roku, wiele firm oferowało takie stanowiska młodym ludziom. Była to szansa, żeby zacząć pracę w międzynarodowym zespole, z ludźmi w moim wieku. To był świetny czas – bardzo sobie go cenię. Poznałam wiele osób z różnych krajów, dowiedziałam się jak funkcjonują korporacje. Jednak sam charakter pracy mi nie odpowiadał. Lubię widzieć rezultaty mojego działania. W 2011 roku zmieniłam pracę i trafiłam do Deloitte, gdzie zajmowałam się administracją naszego biura w Gdańsku, a następnie pracowałam w marketingu. Tu z kolei, po ponad 7 latach, brakowało mi środowiska międzynarodowego, przeszłam więc do innej firmy na stanowisko, które dawało mi taką możliwość. Wróciłam jednak do Deloitte, ponieważ pojawiła się okazja dołączenia do zespołu, który działa w obszarze różnorodności i włączania.
Byłam zainteresowana tym tematem już od jakiegoś czasu. Pracując w administracji czy marketingu, chętnie brałam udział w różnych akcjach dla pracowników związanych z well-beingiem, wspieraniem lokalnych społeczności, wzmacnianiem kobiet. Ta praca była spełnieniem moich zawodowych marzeń, a stało się to, gdy miałam 37 lat.
Oczywiście – moja droga zawodowa mogłaby potoczyć się prościej, ale z drugiej strony – czy byłabym dzisiaj w tym miejscu, w którym jestem? Wszystkie te doświadczenia czegoś mnie nauczyły. Jedyne co bym zmieniła, to postarałabym się może z większą determinacją podążać za tym, czego chcę. Szkoła z pewnością nauczyła mnie dobrej organizacji. Angielski otwierał mi drogę w wielu przypadkach – bez jego znajomości nie miałabym tylu możliwości. Rosyjski również się przydawał.
Trzeba umieć budować relacje
W tej chwili za kluczowe kompetencje na rynku pracy uważam znajomość języków i umiejętność komunikacji – budowania relacji. Sądzę, że będzie to aktualne i za 5, i za 10, i za 20 lat – to są po prostu kompetencje ponadczasowe. Za najważniejszą kompetencję przyszłości uważam chęć do nauki, bo to jest proces, który nigdy się nie kończy. Trzeba mieć w sobie także otwartość i ciekawość, trzeba umieć budować relacje. Pracując w międzynarodowym zespole, spotykamy na co dzień osoby z innych krajów, kultur, z odmiennym podejściem do pracy. Jeżeli założymy, że wszyscy są tacy jak my, będziemy w bardzo trudnej sytuacji.
Widzę na rynku coraz większe zainteresowanie moim zawodem. Diversity and inclusion co chwila pojawia się, czy to w ogłoszeniach o pracę, czy podczas różnych konferencji. Myślę, że ma to związek z tym, że na rynek pracy weszło pokolenie Z, które ma inne podejście do pracy niż pokolenie Y czy starsi. Młodzi zwracają uwagę na wartości, jakimi kieruje się firma, na to, jak funkcjonują pracownicy, jak wygląda kultura organizacji, czy jest bezpieczna. Musimy o to dbać, żeby być dla nich atrakcyjnym pracodawcą.
Iwona Urbańska – Diversity, Equity & Inclusion Manager w Deloitte
Wysłuchała: Monika Redzisz