Wiemy już, że każdy z nas ma osobisty profil preferencji sensorycznych. Aby go zdiagnozować – można zrobić test albo opanować uważną obserwację. Ale zanim się na tym skupimy, poznajmy kilka ciekawostek.
Otóż warto wiedzieć, że jest niewielka grupa ludzi, która ma tzw. styl intelektualny, niejako „pozazmysłowy”. W zależności od profilu klasy czy szkoły liczba takich uczniów może się zwiększać. Miałam przyjemność pracować z uczniami bardzo zdolnymi matematycznie, o bardzo wysokim IQ i ta grupa właśnie miała takie profile. Prawdopodobnie jest to grupa osób, które mają preferencje teoretyczne według testu Davida Kolba. W teście Kolba diagnozuje się potrzeby w zakresie sposobu uczenia się. Kolb wyróżnia styl teoretyczny, refleksyjny, pragmatyczny i praktyczny.
Z badań teoretyka wynika, że ponad 90% ludzi preferuje metody pragmatyczne i praktyczne, około 3% preferuje metody refleksyjne i około 6% preferuje metody teoretyczne.
Jak się spojrzy na te wyniki z lotu ptaka – jest to zupełnie zgodne z rzeczywistością: metody teoretyczne wybierają przyszli naukowcy, metody refleksyjne – przyszli poeci i filozofowie. Razem jest to mniej niż 10 procent ludzi. A pozostała grupa – ta największa, chce znać cel i odpowiedzi na pytanie, po co się uczy, do czego to służy i jakie ma połączenie z życiem, ponadto potrzebuje nauki w działaniu.
Nauczyciele powinni wykonać test Kolba i mieć świadomość własnych preferencji w zakresie sposobu nauki, aby nie powodować kolizji preferencji z uczniami – będzie o tym jeszcze mowa dalej.
Profil uczenia się i… dobra atmosfera
W dobrym klimacie, kiedy uczniowie czują się bezpiecznie, około 80% z nich z mniejszym lub większym trudem wskoczy w kanał preferencji sensorycznych nauczyciela. Dla wprawionego obserwatora widać to wyraźnie po mimice i ruchach ciała uczniów. Przez kilka sekund, kiedy się przełączają, jest to po prostu obraz dezorientacji i poszukiwania odpowiedniego zmysłu. Na przykład, kiedy silni wzrokowcy słyszą polecenie „słuchajcie” – zamykają oczy i poruszają głową, próbując nastawić ucho do słuchania, zaś kinestetycy zamierają na chwilę, mogą się kulić i wykonywać ruchy rękoma w kierunku uszu.
W dobrym klimacie i z pewnym wysiłkiem, większości uczniom udaje się wskoczyć w kanał nauczyciela – ale i tak po jakiejś chwili zaczną wprowadzać elementy charakterystyczne dla własnego profilu preferencji. Wzrokowcy na pewno przejdą do notowania, rysowania, a kinestetycy – do robienia samolocików z papieru, zabawy długopisem lub jakimś gniotkiem. Czuciowcy mogą zwinąć się w kłębek i rozmyślać o jakieś informacji, którą przekazał nauczyciel, np. jakie to smutne, że proste równoległe nigdy się nie spotkają. Wydaje się, że słuchowcom powinno być najlepiej w tej sytuacji . Ale też nie – dlatego, że słuchowcy lubią mówić, a nie słuchać.
Jeśli materiał edukacyjny jest podawany w sposób teoretyczny – wszyscy mają trudno, z wyjątkiem tych osób, które mają styl „pozazmysłowy” – intelektualny.
A co wciągnie niemal wszystkich? Jak się okazuje nawet wykład może być wciągający, kiedy jest opowiadany w stylu storytelling (opowiadanie historii z wykorzystaniem odwołania się do wszystkich zmysłów). Mamy więc pierwszą uniwersalną wielozmysłową metodę nauczania.
Bardzo silna dominacja jednego ze zmysłów
W przeciętnej klasie kilka osób może mieć brak elastyczności w przeskakiwaniu na kanał sensoryczny nauczyciela. Ich uczenie jest wtedy zablokowane. Najczęściej dotyczy to osób z silną dominacją kinestetyczną i czuciową.
W literaturze opisany jest przypadek, kiedy uczeń ze zdiagnozowanym silnie dominującym zmysłem kinestetycznym nie mógł opanować matematyki, kiedy był uczony w sposób „płaski”, teoretyczny poprzez definicje, wzory, zadania z książki. Płaskie materiały edukacyjne zamieniono na modele 3D, wzory strukturalne, a zamiast zwykłego podręcznika uczeń otrzymał podręcznik pisany pismem punktowym Braille’a … i poszedł jak burza!
W mojej pracy miałam bardzo wiele przypadków, kiedy słabi uczniowie, z trudnościami w uczeniu się po otrzymaniu odpowiedniego wsparcia… właśnie poszli jak burza. A klasy najsłabsze stawały się najlepszymi w szkole. Po prostu nauczyciele zaczęli pracować z nimi zgodnie z ich profilem preferencji sensorycznych, czyli zaczęli nadawać na tych samych falach!
Uczenie się to ruch!
Niezależnie od preferowanego zmysłu – każde uczenie się oparte jest na ruchu i koordynacjach ciała. I tu trzeba pamiętać o co najmniej dwóch ważnych aspektach.
Po pierwsze – ruch jest potrzebny w czasie uczenia się. Jak wynika z danych medycznych, a być może i własnego doświadczenia, brak ruchu prowadzi do obniżenia funkcji poznawczych. Dochodzi do tzw. fizjologicznego zastoju. Kiedy uczniowie siedzą w ławkach, z godziny na godzinę obserwuje się obniżenie możliwości psychofizycznych uczniów („ach ta klasa jest taka nieaktywna!”). I nie wynika to z braku możliwości poznawczych czy motywacji – wynika to z grawitacji! Tak mówiąc w wielkim skrócie, kiedy się ruszamy krew jest pompowana do góry, do mózgu, dotleniając ten cenny organ naszego ciała.
Po drugie – ruch jest także potrzebny, aby doładować organizm energią oraz zintegrować funkcje prawej i lewej strony ciała, dołu i góry oraz przodu i tyłu. Ponadto – aby rozciągnąć i rozluźnić mięśnie całego ciała, być odpowiednio skoordynowanym, skoncentrowanym oraz wyostrzyć zmysły: aby lepiej widzieć, słyszeć, czuć.
Przykłady prostych ćwiczeń relaksacyjnych dla ciała i wzroku
Ćwiczenia relaksacyjne całego ciała
- Przeciąganie: ćwiczenie polega na zwyczajnym rozciąganiu się – rozciągamy ręce na boki i do góry, prostujemy kręgosłup, wykonujemy kilka skłonów. Może pojawić się ziewanie, to znaczy, że ćwiczenie jest wykonywane poprawnie.
- Puk puk: uczniowie stają w lekkim rozkroku, dłońmi zwiniętymi w pięści lekko uderzają (opukują) mięśnie nóg i rąk, a także barków i pleców – na ile mogą sięgnąć.
Ćwiczenia relaksacyjne mięśni oczu.
Ósemka oczami rysowana i zaciemnienie.
Ósemkę rysujemy zawsze do góry, w lewo – jak pokazuje strzałka na karcie bok. Zawsze w kierunku przeciwnym do czytania.
Zaciemnienie polega na nałożeniu na oczy dłoni, aby odciąć się od światła. Ćwiczenie to relaksuje napięte mięśnie oczu, pomaga też zwiększyć płynność ruchów oczu, a więc sprawniej czytać.
Kolizje sensoryczne
Nauczyciel o konkretnej preferencji sensorycznej – jeśli uczy bez świadomości omawianej tu problematyki, może wybierać/narzucać pracę w jednej tylko modalności (kiedy angażowany jest wyłącznie jeden zmysł), a to może powodować takie oto konsekwencje:
- jednym sprawia to przyjemność (bo jest to audycja nadawana w ich ulubionym kanale) i są w tzw. raporcie z nauczycielem (czyli nadają na tych samych falach),
- inni ambitni i silnie zmotywowani – ćwiczą…
- a pozostali – słabo zmotywowani, po prostu się wyłączają i zajmują swoimi sprawami (zagapiają się, rozmawiają, robią samoloty z papieru lub starają się o wyjście do toalety). Może się wydawać, że nie chcą się uczyć, a po prostu do nich te przekazywane informacje nie docierają!
Kolizje sensoryczne mogą mieć miejsce w czasie komunikowania poleceń. Obok znana z internetu ilustracja kolizji, kiedy to uczeń idealnie zareagował na polecenie i … dostał ZERO punktów.
„Znajdź” to czasownik kinestetyczny, znaczy: poszukaj, wyszukaj, wytrop.
Kolizje sensoryczne mają często miejsce w uwagach nauczycieli w wypracowaniach uczniów. Pewne słowa są uznane przez nauczycieli za „zły styl”. Dlaczego wizja szklanych domów ma być świetlana (wyrażenie wzrokowe), a nie przyciągająca (wyrażenie kinestetyczne)? To przykład narzucania własnych preferencji sensorycznych i tworzenia barier w uczeniu się.
Polisensoryczność lekcji czy cyklu lekcji
Jaką jakość polisensoryczną ma scenariusz lekcji, można określić po diagnozie czynności polecanych uczniom przez nauczyciela.
Na lekcji uczniowie mogą mieć aktywizowany:
- kanał wzrokowy W – dzieci czytają lub oglądają filmy, przedmioty czy obrazki,
- kanał słuchowy S – dzieci słuchają opowiadania, śpiewają piosenki, rozmawiają ze sobą, odpowiadają na pytania,
- kanał kinestetyczny K:
– w zakresie małej motoryki k – dzieci piszą, lepią, rysują, wycinają,
– w zakresie dużej motoryki K – gimnastykują się, tańczą, odgrywają scenki, budują coś dużego, malują na dużym formacie lub odgrywają marsze fabularne.
Mogą też pracować:
– w kanale wzrokowo-słuchowym WS – dzieci słuchają i oglądają filmy, prezentacje czy teatrzyki, śledzą tekst czytany przez nauczyciela, wyszukują rzeczy, np. na obrazku zgodnie z poleceniami nauczyciela,
– w kanale słuchowo-kinestetycznym SK – dzieci swobodnie tańczą do muzyki, rytmizują ciągi wyrazów do zapamiętania, np. wierszyki, alfabet, zasady, wykonują ruchy zgodnie z poleceniami lub odgrywają opisywane scenki,
– w kanale wzrokowo-kinestetycznym WK – dzieci naśladują ruchy, wykonują polecenia lub ćwiczenia według wzoru,
– w sposób polisensoryczny zgodnie z napływającymi informacjami WSK – np. podczas wycieczki, pracy metodą dramy, projektu z wykorzystaniem map mentalnych i wykonywania ćwiczeń aktywizujących tzw. mięśnie uczenia się lub kiedy dana informacja jest „obrabiana” ze wszystkich stron.
Lekcje skomponowane w taki sposób, że aktywizowaniu podlegają wszystkie zmysły, dają gwarancję pełnego (i względnie trwałego!) „obrobienia” informacji ze wszystkich stron. Zwiększa to szansę sukcesu dla wszystkich uczniów, którzy mogą mieć różne style uczenia się.
No cóż – nauczyciel uczy oczywiście przedmiotu, ale przede wszystkim uczy uczniów.
Zatem powinien rozpoznać ich potrzeby edukacyjne i dopasowywać metody nauczania do preferencji uczniów. Ale nie zapominając, że efektywne uczenie się/nauczanie to nauczanie polisensoryczne – uwzględniające aktywizację wszystkich zmysłów: wzroku, słuchu, ruchu, dotyku i emocji. To polega na świadomym dobieraniu metod nauczania, które aktywizują równomiernie poszczególne modalności zmysłowe, wrażliwości w formułowaniu poleceń i uważności podczas oceniania. A także świadomym dobieraniu technik (ćwiczeń OSU), które umożliwiają odpowiednie ustawienie ciała do nauki i rozćwiczenie danego zmysłu.
Wizualizacja kolizji sensorycznych – konflikt między uczniem i nauczycielem np.
- kiedy nauczyciel jest słuchowcem, a uczeń kinestetykiem,
- kiedy nauczyciel jest wzrokowcem a uczeń słuchowcem.
Możliwych wariantów kolizji jest wiele. Widać, że każdy jest w swojej bańce (albo bajce) i nadaje w preferowanym przez siebie kanale sensorycznym.
Minimalizacja barier i komfortyzacja
Aby zapewnić jak najlepsze środowisko nauki w klasie/sali powinny się znaleźć co najmniej:
- wysokie ławki/stoliki do pracy na stojąco,
- piłki do siedzenia (zamiast krzeseł), worki sako,
- maty, karimaty do siedzenia lub leżenia na podłodze,
- małe kołderki sensoryczne do kładzenia na kolanach,
- kocyki do otulania się,
- słuchawki wyciszające,
- piłki i chusty do żonglowania,
- plastelina lub piłeczki sensoryczne do ugniatania,
- zapewnione dobre światło w czasie czytania, pisania sprawdzianów i wykonywania zadań wymagających dużej koncentracji uwagi! (Odpowiednie światło poprawia wyniki czytania, poprawia koncentrację, a niweluje dysleksję funkcjonalną),
- minimalizacja smogu wizualnego, czyli nadmiaru dekoracji, pomocy naukowych itp., które są w polu widzenia uczniów,
- minimalizacja smogu akustycznego – wyciszenie ścian, likwidacja brzęczących lamp itp.,
- plakat lub malowidło wielkiej leżącej ósemki do wodzenia rękoma i oczami,
- plakaty z ćwiczeniami OSU,
- dostęp do wody pitnej.
Każdy z nas ma własną strategię uczenia, swoje MENU UCZENIA SIĘ, które w dużej mierze jest uwarunkowane neurologicznie (tak jest zbudowane i tak działa nasz mózg i nasze ciało).
Znając własne preferencje i ograniczenia, możemy świadomie tworzyć sytuacje uczenia się, która nam najbardziej odpowiada i osiągać świetne rezultaty. Każdy może się nauczyć wszystkiego – jeśli dobierze odpowiednie narzędzia uczenia się odpowiadające jego preferencjom. Każdego można nauczyć wszystkiego – jeśli rozpozna się jego styl uczenia się i dopasuje odpowiednio metody nauczania. Światu potrzebne są wszystkie style nauki.
Autorka: Małgorzata Taraszkiewicz