„Widać, że się stara”. O maskowaniu autyzmu w szkole – przewodnik dla nauczycieli

folder_openSTEAM w pigułce

Autyzm to zjawisko coraz lepiej rozpoznawane w przestrzeni publicznej i edukacyjnej. Nadal jednak kryje w sobie wiele nieoczywistych aspektów, które mogą zaskoczyć nawet doświadczonych pedagogów. Jednym z nich jest maskowanie – umiejętność ukrywania trudności związanych ze spektrum. To właśnie przez maskowanie wielu uczniów, szczególnie dziewczęta, latami pozostaje bez diagnozy i odpowiedniego wsparcia.

Na czym dokładnie polega maskowanie?

Maskowanie, określane też angielskim terminem camouflaging, oznacza podejmowanie wysiłku, by wyglądać na bardziej neurotypowego, niż się jest w rzeczywistości. To nie pojedyncza strategia, ale cały zestaw działań – czasem świadomych, częściej automatycznych.

W praktyce oznacza to m.in.:

  • wymuszanie kontaktu wzrokowego,

  • kopiowanie gestów, mimiki i intonacji kolegów,

  • tłumienie naturalnych stymów (np. machania ręką, bujania się, nucenia),

  • „zapamiętywanie” gotowych dialogów, które można później wykorzystać w sytuacjach społecznych,

  • unikanie miejsc i sytuacji potencjalnie przeciążających sensorycznie.

Badacze opisują trzy komponenty kamuflażu: maskowanie (ukrywanie widocznych cech autyzmu), kompensację (stosowanie strategii zastępczych, by radzić sobie w interakcjach) oraz asymilację (dopasowywanie się do grupy). Do pomiaru tego zjawiska służy m.in. kwestionariusz CAT-Q (Camouflaging Autistic Traits Questionnaire), stosowany zarówno w badaniach, jak i w praktyce klinicznej.

  

Dlaczego niektóre dzieci pozostają niezdiagnozowane?

1. Historyczne ograniczenia w diagnozie

Pierwsze badania nad autyzmem obejmowały niemal wyłącznie chłopców. To na ich podstawie stworzono kryteria diagnostyczne, które przez lata kształtowały obraz „typowego autysty”. Nic więc dziwnego, że dziewczęta – które prezentują odmienny zestaw cech — często „nie mieszczą się” w tej definicji.

2. Różnice płci i stereotypy społeczne

Dziewczynki są wychowywane do bycia „grzecznymi” i „opiekuńczymi”. Częściej starają się przypodobać dorosłym, szybciej uczą się reguł społecznych, a także są bardziej motywowane, by je stosować. Z tego powodu trudności, które widać u chłopców, u dziewczynek bywają zamaskowane.

Co więcej, ich intensywne zainteresowania (np. literaturą, modą, zwierzętami czy muzyką) często są traktowane jako „normalne hobby”, a nie sygnał spektrum. W efekcie diagnoza u dziewczynek stawiana jest przeciętnie o około 1,5 roku później niż u chłopców.

3. Maskowanie jako tarcza i pułapka

Dzięki mechanizmom kamuflażu dziewczynki mogą sprawiać wrażenie, że funkcjonują bez trudności: mają znajome, uczestniczą w zabawach, dobrze wypadają na lekcjach. Jednak koszt tego wysiłku ujawnia się dopiero po lekcjach – w domu, gdzie pojawia się zmęczenie, rozdrażnienie czy przeciążenie sensoryczne.

4. Czynniki systemowe

Wiele szkół i poradni psychologiczno-pedagogicznych nadal korzysta z narzędzi diagnostycznych, które nie uwzględniają „żeńskiego fenotypu autyzmu”. Nauczyciele, nieprzeszkoleni w rozpoznawaniu subtelnych sygnałów, mogą traktować takie uczennice jako po prostu „ciche”, „perfekcyjne” czy „nieśmiałe”.

Jakie sygnały mogą świadczyć, że uczeń ukrywa trudności?

  • Rozbieżność między obrazem w szkole a w domu: w klasie dziecko funkcjonuje pozornie świetnie, a w domu jest wyczerpane i ma trudności z regulacją emocji.

  • Skrypty społeczne: wypowiedzi brzmią jak wyuczone, a reakcje są kopiowane z obserwacji rówieśników.

  • Perfekcjonizm i nadmierne przygotowanie: uczeń obsesyjnie analizuje reguły, przygotowuje się do rozmów czy zadań społecznych.

  • Specyficzne zainteresowania: u dziewcząt mogą to być np. pasje artystyczne, literatura czy makijaż, realizowane w bardzo uporządkowany, systematyczny sposób.

  • Zewnętrzna „normalność”, wewnętrzny koszt: dziecko nie skarży się w szkole, ale przeżywa trudności związane z relacjami, hałasem, zmianami czy koniecznością bycia w grupie.

Warto też zwrócić uwagę na ubiór i codzienne nawyki: niektóre dziewczynki wybierają stale te same ubrania (ze względu na komfort sensoryczny) albo przejawiają zachowania „młodsze” niż wskazuje wiek (np. zabawa lalkami w okresie nastoletnim).

Jakie są skutki długotrwałego maskowania?

Maskowanie umożliwia chwilowe „dopasowanie się”, ale długoterminowo działa jak powolne wypalanie baterii.

  • Psychiczne: przewlekły lęk, stany depresyjne, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, myśli samobójcze.

  • Fizyczne: bezsenność, bóle głowy, napięcia mięśniowe, problemy żołądkowo-jelitowe, a nawet choroby autoimmunologiczne.

  • Społeczne: utrata poczucia autentyczności, izolacja, poczucie odrzucenia.

  • Wypalenie autystyczne: chroniczne wyczerpanie, spadek zdolności do radzenia sobie z codziennymi wyzwaniami i obniżenie progu tolerancji na bodźce.

U dziewcząt skutki te mogą być szczególnie dramatyczne, bo maskowanie w ich przypadku zaczyna się bardzo wcześnie i bywa wyjątkowo skuteczne. To prowadzi do sytuacji, w której pomoc przychodzi dopiero wtedy, gdy problemy psychiczne stają się poważne.

Co może zrobić szkoła, żeby uczeń nie musiał się maskować?

1. Obniżyć presję na dopasowanie

  • tworzyć przewidywalne, uporządkowane środowisko,

  • stosować wizualne plany i zapowiedzi zmian,

  • oferować ciche miejsca do przerw sensorycznych.

2. Wprowadzać uniwersalne projektowanie nauczania (UDL)

Lekcje warto planować tak, by uczniowie mogli korzystać z różnych form wyrażania się i przyswajania wiedzy. Alternatywy (np. prezentacja multimedialna zamiast odpowiedzi ustnej) redukują konieczność kamuflażu.

3. Wzmacniać poczucie przynależności

Bezpieczna klasa to taka, w której nie ma miejsca na drwiny i mikroagresje. Budowanie atmosfery akceptacji minimalizuje potrzebę udawania i dostosowywania się „na siłę”.

4. Normalizować różnorodność

Stymowanie, nietypowe zainteresowania czy specyficzny strój nie są problemem, który trzeba „naprawić”. To elementy autentycznego funkcjonowania, które mogą być akceptowane w przestrzeni szkolnej.

5. Angażować rodziców i specjalistów

Rodzice często jako pierwsi dostrzegają konsekwencje maskowania w domu. Ich obserwacje są bezcenne dla wychowawców i psychologów szkolnych. Warto prowadzić regularny dialog, aby nie pomijać istotnych sygnałów.

6. Uczyć kadrę rozpoznawania „żeńskiego fenotypu”

Szkolenia dla nauczycieli powinny obejmować wiedzę o różnicach płci w obrazie spektrum. Dzięki temu łatwiej rozpoznać subtelne sygnały u dziewcząt i uniknąć błędnej diagnozy (np. jako „zaburzenia osobowości” czy „nieśmiałość”).

Najważniejsze przesłanie

Jeśli uczeń „radzi sobie” w szkole tylko dlatego, że wkłada w to ogromny wysiłek emocjonalny, fizyczny i poznawczy – to nie jest sukces dydaktyczny. To alarm, że środowisko wymaga zmian.

Maskowanie nie świadczy o „dobrym funkcjonowaniu”. Wręcz przeciwnie: im skuteczniejsze, tym większe ryzyko kryzysu psychicznego. Zadaniem szkoły jest stworzyć takie warunki, w których dziecko – niezależnie od płci – może być sobą, uczyć się w swoim tempie i rozwijać swoje mocne strony bez konieczności ukrywania własnego sposobu funkcjonowania.

Autor: Agnieszka Jóźwicka

Źródła: